piątek, 21 marca 2014

DONOSTIA (SAN SEBASTIAN)










Kto rano wstaje...ten jedzie ze stacji Termibus przy San Mames (tak, tak Athletic Bilbao), gdzie tylko chce. A ja bardzo chciałam pojechać do Donostii, choćby tylko po to żeby usiąść na sofie i móc o tym napisać. Donostia nazwa prawidłowa, czyli baskijska San Sebastian, miasta tak ładnego, że nienawidzę każdego, kto tu mieszka ;) (oprócz pewnej nowopoznanej rodziny). Nawet zadufani mieszkańcy Bilbao trochę mają wobec nich kompleksy, tak myślę. 
Po ponad godzinnej podróży dobiliśmy na stację, wyrwałam z "pekaesu" ku plaży, ku pierwszej kawie gdziekolwiek. Przywitało mnie tyle słońca w całym mieście, a wiaterek ładnie dokończył dzieła, że na dobranoc pali mnie twarz. No właśnie, miało być deszczowo, a ciągle słońce (a miałam parasol ze sobą!). Nie martwcie się, albowiem jutro już na milion procent deszcze, już zresztą kropi. 
Moim pierwszym celem było Haize orrazia. Jest to Grzebień wiatru, przepięknie wkomponowana w skały instalacja Eduardo Chillidy i jeden z symboli miasta, moim zdaniem coś wspaniałego. Robi jeszcze większe wrażenie podczas przypływu, nawet były wypadki, że niektórzy zapatrzyli się za bardzo i tyle ich widziano.


Sucharek, czyli jak mnie "poczesało". Zrobiłam serię samojebek, kompensując wszystkie poprzednie razy w życiu. No bo: kiedyś tu byłam jeszcze w czasach analogowych i np. nie miałam kasy by wywołać kliszę aż zginęła, a to raz przylazłam w nocy bez lampy błyskowej, a to jeszcze kiedyś bez aparatu. Ok wracamy do miasta. Plażą, i to jaką.











Kontxa, lub Playa de la Concha jest naprawdę jedną z najładniejszych plaż w Hiszpanii z kurortowym rozmachem dookoła. Kolor wody lazurek, ale nie odważyłam się zamoczyć ani jednej stopy w morzu. Za to posiedziałam sobie przepisowy kwadrans chowając się od słońca i wiatru, skubiąc chleb i ser, bo w nogach miałam z kilka dobrych kilometrów i spadek energii. Ponownie musiałam obejść całą plażę, żeby dostać się do Alde zaharra, czyli na stare miasto. To tam na samym końcu, "za zakrętem." 



Po takim spacerze należało mi się piwo i pintxos w ramach obiadu. Rozmowy z barmanem w każdym barze chyba też były w pakiecie, no ale za to miewają wszędzie wifi. Donostia karmi wybornie, bardzo polecam to sprawdzić na sobie.


Nawiasem mówiąc miałam jeszcze do załatwienia bardzo ważną misję grzecznościową, zleconą aż z Warszawy. Jestem szczęśliwa, że nie zawaliłam, a przy okazji było warto. Melduję wykonanie zadania. :* 

5 komentarzy:

  1. Czytam i czytam by sie rozczytac o misji a tu koniec ; ( zazdrosc total ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet były wypadki, że niektórzy zapatrzyli się za bardzo i tyle ich widziano. A 8 kwietnia teatr...., oj !

    OdpowiedzUsuń
  3. 49 years old Accounting Assistant IV Isa Fishpoole, hailing from Gravenhurst enjoys watching movies like Red Lights and Skimboarding. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Ferrari 275 GTB/C Speciale. strona

    OdpowiedzUsuń
  4. 37 year-old Structural Analysis Engineer Arthur Linnock, hailing from Vancouver enjoys watching movies like Joe Strummer: The Future Is Unwritten and Web surfing. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Ferrari 166 MM Barchetta. post informacyjny

    OdpowiedzUsuń